Au Pair w San Francisco, California od 29.08.2011

wtorek, 13 marca 2012

Having a good times

Weekendy to definitywnie mój ulubiony czas w San Francisco. Rzadko zdarza się, że jest nudno. Po prostu nie zawsze wszystko się nadaje do publikowania. Nawet jeżeli zdarza mi się spędzić część czasu wolnego samej nie narzekam na to, aż tak bardzo, jakbym narzekała dużo wcześniej. Nauczyłam się tutaj, żeby nie przejmować się tym, że jestem gdzieś sama. Pójście do kafejki na kawę nie sprawia mi problemu kiedy nie mam towarzystwa, zazwyczaj wtedy słucham muzyki i czytam gazetę, już nie z plotkami, a z wiadomościami, co jest związane z moim kursem. Lubię chodzić na zakupy sama, a gdy świeci ładnie słoneczko i ostatnią rzeczą jaką chciałabym robić, to zostać w domu, biorę książkę pod pachę i idę do Golden Gate parku. Jak zresztą mnóstwo innych ludzi.

Sobotnie albo niedzielne popołudnia (albo oba) spędzane w restauracjach na lunchu, w wieczorem na kolacjach.

Sobotnie popołudnie spędzone na piciu Mimosy, której ilość jest niekończąca się, o tyle ile wypije się do godziny 15, bo potem zamykają restarację i zaczynają przygotowywać lokal na nocny klub- CIRCA club, Marina
 Do niedzielnego brunchu krwawa Mary, żeby polepszyć sobie samopoczucie, bo sobotniej długiej nocy.
 Ciąg dalszy brunchu, tym razem z jedzeniem, bo nie tylko drinkami w weekendy się żyje;)
Tak mijają mi ostatnie tygodnie. Na początku nie chciałam wydawać pieniędzy na jedzenie, bo przecież hości to powinni nam zapewniać, ale teraz uważam, że wyjście  na lunch/brunch/ kolacje jest po prostu fajnym zajęciem, plus jedzenie w San Francisco jest niesamowite.

wtorek, 6 marca 2012

Vacation time never ends in my mind

Nie zachwycając się za bardzo, chciałabym przedstawić więcej zdjęć z moich wakacji na wyspie Oahu.

Poniżej fotorelacja z plaży Kailua. I właśnie w takich miejscach chce się wykrzyczeć "wooow". Dojazd z Waikiki zajął nam autobusem 2.5 godz w jedną strone! Do zrobienia, ale straszna strata czasu. Chociaż widoki wynagradzają tą długą przejażdżkę.


 Patrząc na kolor tej wody aż mi się płakać chce, że jestem tak daleko od tego miejsca. Oglądając zdjęcia przypominam sobie, że naprawdę tam byłam, bo czasem mam wrażenie, że to nie tylko takie złudzenie.

Chmury mogą stwarzać wrażenie, że nie było za ciepło. To tylko takie wrażenie, ale dzięki nim nie jest aż tak gorąco i można czasem uniknąć niepotrzebnego poparzenia słońcem.


Wylęgując się na takiej  plaży- to chyba moje ulubione zajęcie podczas dnia wolnego.


Nie chciałabym pokazywać tylko jak bardzo się obijałam podczas wakacji. Poniżej kilka zdjęć z hikingu na który zabrała nas nasza nowa znajoma, o ile dobrze pamiętam, to było tego samego dnia, co pojechałyśmy na Kailua Beach. Las był w okolicach jej domu, gdzie mieszkała z rodzicami. Cała trasa nie była trudna, zrobiłyśmy ją w okolicach 30 minut, zresztą czas nas gonił, nie chciałyśmy tam zostać jak zrobi się ciemno. Na końcu ścieżki miałyśmy okazję zobaczyć podwórko domu, w którym nie dawno kręcono film "The Descendants" z Georgem Clooney'em.