Poniżej fotorelacja z plaży Kailua. I właśnie w takich miejscach chce się wykrzyczeć "wooow". Dojazd z Waikiki zajął nam autobusem 2.5 godz w jedną strone! Do zrobienia, ale straszna strata czasu. Chociaż widoki wynagradzają tą długą przejażdżkę.
Patrząc na kolor tej wody aż mi się płakać chce, że jestem tak daleko od tego miejsca. Oglądając zdjęcia przypominam sobie, że naprawdę tam byłam, bo czasem mam wrażenie, że to nie tylko takie złudzenie.
Chmury mogą stwarzać wrażenie, że nie było za ciepło. To tylko takie wrażenie, ale dzięki nim nie jest aż tak gorąco i można czasem uniknąć niepotrzebnego poparzenia słońcem.
Wylęgując się na takiej plaży- to chyba moje ulubione zajęcie podczas dnia wolnego.
Nie chciałabym pokazywać tylko jak bardzo się obijałam podczas wakacji. Poniżej kilka zdjęć z hikingu na który zabrała nas nasza nowa znajoma, o ile dobrze pamiętam, to było tego samego dnia, co pojechałyśmy na Kailua Beach. Las był w okolicach jej domu, gdzie mieszkała z rodzicami. Cała trasa nie była trudna, zrobiłyśmy ją w okolicach 30 minut, zresztą czas nas gonił, nie chciałyśmy tam zostać jak zrobi się ciemno. Na końcu ścieżki miałyśmy okazję zobaczyć podwórko domu, w którym nie dawno kręcono film "The Descendants" z Georgem Clooney'em.
zdjęcia przepiękne, o jak zazdrościmy i Hawaii i San Francisco ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna z Krakowa
Wspaniałe widoki! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takich wakacji *-*
przecudowne zdjecia!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń