Au Pair w San Francisco, California od 29.08.2011

wtorek, 11 października 2011

What's going on?

Często mam wrażenie, że powinnam tu pisać zdecydowanie częściej, potem zastanawiam się jednak o czym mam tu pisać? Pierwsza eksytacja Ameryką minęła, są chwile w których czuję się naprawdę zadowolona, że tu przyjechałam, ale jednak częściej i tak zastanawiam się, co będzie dalej i po co mi to. Tygodnie zaczynają się normować i przyszła kolej już na swego rodzaju rutynę. Ciągle też się zastanawiam co robić wieczorami, w środku tygodnia... wieczory są zimne, bure i po części się już nic nie chce.

Weekendy są szalone, są świetne... może dlatego, że wpadłam w wir imprez. Każdego wieczoru coś się dzieje, cieszę się, że poznałam osoby, z którymi mogę dzielić te imprezy. Pomimo tego, że ten blog miał być swego rodzaju pamiętnikiem, po skończonym operskim roku, ale jednak nie napiszę tu nic na temat imprez, a raczej szczegółów, bo teraz każdy ma dostęp do mojego "pamiętnika" ;)

Skutki piątkowego wieczoru odczuwam do dzisiaj, niestety. W piątek rano, żeby nie marnować dnia i poprawić sobie humor wybrałam się na zakupy. Między innymi kupiłam prześliczne szpilki.... ja jak to ja od  odrazu założyłam je.... część wieczoru spędziłam z szpilkami w ręku, a na moich stopach zostały rany, przez które nałożenie jakichkolwiek butów stało się koszmarem. A mój plan, który chciałam dzisiaj wprowadzić do życia stał się tym bardziej nierealny. Po tygodniach planowania kupna odpowiedznich butów do biegania, teraz jak już je mam, nie mogę sobie pozwolić, żeby je założyć.

Jeżeli miałabym podjąć teraz decyzje, czy chciałabym tu możliwe kiedyś zamieszkać, chyba jednoznacznie mogę powiedzieć, że nie. Jest super, jest świetnie, ale jako au pair, żyjąć  beztrosko. Jestem też trochę zawiedziona, że nie zaczęłam jeszcze zwiedzania. Poza SF jeszcze się sama bez hostów nie wybrałam... no oprócz ostatniej przejażdzki do Sausolito ;) Widmo braku auta nie jest najlepsze, jeżeli chce się wyjechać za miasto. Tutaj  w mieście nie odczuwam potrzeby posiadania auta.

Strasznie to wszystko chaotycznie, wiem. Taka tu ostatnio jestem, chaotyczna, spóźniona, nie mająca czasu.

6 komentarzy:

  1. Ty mnie tylko nie strasz! Zostały mi 3 tyg i już zaczynam świrować. Tak jak pragnęłam wyjechać tak teraz zaczynam tchórzyć i mieć coraz więcej obaw... Mam nadzieję, że miną Ci te monotonne dni! Ja też pewnie będę musiała z czasem z nimi walczyć;p Powodzonka! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Edzia, nie ma po co tchorzyc, naprawde warto podjac decyzje o przyjedzie tutaj, a juz tym bardziej doprowadzic do wyjazdu. Monotonia bedzie i pewnie kazda z nas ona spotyka, tylko nikt o tym nie mowi;) W srodku tygodnia, kiedy sie wie,ze nastepnego dnia trzeba caly dzien pracowac, nikomu nie chce sie za wiele robic. Na pocieszenie dodam,ze dla kazdego wolnego dnia, w ktorym cos sie dzieje, naprawde warto miec te nudne wieczory, bo bardziej sie dostrzega urok wolnych spedzonych na nalezytym wypoczynku chwil

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się tą rutyną nie martwię, bo przecież taką samą mamy w Polsce w życiu codziennym.:P Bynajmniej nie oczekuje nie wiadomo jakich fajerwerek, bo rozumiem, że mogę być danego dnia zmęczona i nie będzie mi się nic chciało i nie wyjdę na miasto. W weekendy można zdecydowanie wszystko nadrobić. Ja nastawiam się też przede wszystkim na zwiedzanie na ile oczywiście fundusze pozwolą. Aneta myślę, że skończą ci się te nudne wieczory, a jeśli nie to nadrobisz w weekendy. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. mi zostal miesiac do wylotu, i zaczyna mnie lapac cos czego nie umiem opisac. jakos szczegolnie sie nie ciesze, i czuje wewnetrzna obawe jak to bedzie. ale co do monotonii. dopadla mnie ona w polsce, i chce jak najszybciej wszystko zmienic, a w US boje sie.... sama nie wiem czego.....
    zycze samych lepszych dni i powodzenia!
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć tu Kaśka. Za 2 tygodnie będę au pair w Woodside, 30min od SF. Proponuję Ci wspólne podbijanie Ameryki i świata!!;) Zapraszam również na mojego bloga http://zawielkawodaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Anita, to co napisalas to swiete slowa. Monotonia i tak bedzie wszedzie. Moze ja tez zle sie wyrazilam. ja sie nie nudze wieczorami, spaceruje, ogladam filmy, czytam, tylko brakuje mi tej ekscytacji co w weekendy.

    OdpowiedzUsuń