Jedno z typowych amerykańskich świąt, które chyba wszystkie chętnie obchodzą. Kilka tygodni przed w sklepach pojawiają się mieszkani cukierków, którymi są obdarowywane dzieciaki, ozdoby, ktorymi przystrajane są domy i tak zwane "pumpkin patch" miejsca w których można kupić sobie wymarzoną dynie. Dopóki moja hostka jeszcze nie pracowała pojechałyśmy jakiś czas temu, żeby kupić naszą dynie.
W piątek przed Halloween miałam iść na imprezę do Hiltona, kiedy wreście obudziłam się, żeby kupić bilet wszystkie już były wyprzedane, więc standardowa reguła, żeby robić wszystko na ostatnią chwilę nie wypaliła. Za to w sobotę wybrałam się na Castro- dzielnicę gejowską. Co roku odbywała się tam parada, zjeżdzało się mnóstwo ludzi, ulice były pozamykane dla samochodów. Niestety nie tym razem, podobno zrobiło się tam niebezpiecznie w tym czasie i zrezygnowano z parady. Jednak mniejsze tłumy i tak się tam zebrały i każdy był świetnie przebrany. Zdjęcia ściągnięte z internetu, bo ja nie robiłam. Były też dużo lepsze kostiumy. Jadąc tam autobusem widziałam facetów przebranych za Cruelle Deville i jednego z dalmatyńczyków. Aż sama żałuję, że się nie przebrałam zazbytnio, w tłumie tych wszystkich przebierańców czułam się trochę głupio, ale nie miałam jakoś głowy myśleć o stroju, kiedy kilka dni wcześniej zgubiłam dokumenty i nie byłam w nastroju na imprezowanie. W rezultacie hostka dała mi tylko jakieś czarne pióra na głowę, zrobiłam czarny makijaż i ubrałam się na czarno.
W poniedziałek poszłam z hostami na "dziecięcy halloween", na typowy już "cukierek albo psikus". Ludzie siedzieli na schodach przed domami z misami, z cukierkami, a dzieci podbiegały, żeby grzecznie wziąć jednego cukierka.Jedna z ulic w okolicy na ten czas była zamknięta dla samochodów, a tam mieszkańcy w garażach mieli swoje stanowiska.
To był mój ulubiony dom- właścicieli ponoć co roku wynajmują tancerzy, którzy co roku tańczą przez całą noc w oknie :)Młoda zebrała trochę tych słodkości, ale ona nie może jeść słodyczy, więc podkradam codziennie trochę tych łupów ;)
moje dzieciaki zebrały tyle candy, ze pomagałam im niesc te torby;PPP
OdpowiedzUsuńJak bede w SF to mozemy isc na kawe, ale na parade gejów nie dam się namówić;)